W życiu nigdy nie wiodło mi się „najlepiej”, Ojciec skończył Technikum i pracował jako brygadzista w fabryce, nie popijał, mieliśmy na podstawowe potrzeby, jednak zawsze był małomówny, zamknięty w sobie, wciąż wyglądał jakby się czegoś bał. Gdy miałem 13 lat, nad ranem powiesił się w łazience. To był dla nas szok, długo żyliśmy w poczuciu winy, że nie przewidzieliśmy tego, że nie pomogliśmy mu. Matka pracowała, ja dostałem rentę po ojcu, Jakoś to było. Nigdy nie byłem tzw. duszą towarzystwa, nauka szła mi nieźle, jednak grono znajomych miałem niewielkie. Można powiedzieć, że wycofywałem się z układów towarzyskich i czułem lęk przed płcią przeciwną. Skończyłem studia i podjąłem pracę.
Używki mnie pociągały, jednak po wypiciu alkoholu lub zapaleniu skręta odczuwałem chwilowe rozluźnienie, natomiast tak zwane kace były okropne. Silny lęk, smutek i przygnębienie, brak napędu, niejednokrotnie myślałem o samobójstwie. Zacząłem rozumieć ojca i chyba już wiedziałem co go skłoniło do tego aktu odwagi. Najlepiej czułem się sam, pracowałem jako ekspert, jednak unikałem pracy zespołowej, sprawdzałem się jako analityk, bylem uważany za autorytet. Jednak sam odczuwałem brak kreatywności, nie umiałem przekuć swoich umiejętności na sukces np. finansowy.
Poznałem dziewczynę, a raczej ona poznała mnie. Nasze kontakty opierały się praktycznie na jej spontaniczności. Podobała mi się, było mi z nią dobrze, jednak nie umiałem podejmować żadnych decyzji, odczuwałem lęk, że ona mnie porzuci.
Gdy zwróciła mi na to uwagę i powiedziała mi, ze podejrzewa, że man depresję, zamiast się obrazić, pomyślałem iż jestem beznadziejny, chory psychicznie. Jednak nie sprzeciwiałem się gdy powiedziała, ze umówiła mnie z lekarzem psychiatrą.
Poszła tam ze mną. Psychiatra rozmawiał ze mną kilkadziesiąt minut, pytał o rozwój w dzieciństwie, rodzinę, przebyte choroby. O mój codzienny tryb życia, zainteresowania, używki, moje samopoczucie. Nie bardo wiedziałem czemu ma to służyć, nie widziałem w tym nic szczególnego, interesującego, zawsze myślałem, że jestem nudny.
Po „badaniu” stwierdził, że musze wykonać jeszcze kilka badań podstawowych, jednak z dużą pewnością rozpoznał u mnie depresję.
Zaproponował mi terapię, która miała polegać na codziennym przyjmowaniu leku. Nie bardzo wierzyłem w to jak te tabletki mają zmienić moje życie. umówiliśmy się na kontrolną wizytę za 4 tygodnie, w tym czasie mialem wykonać zlecone badania.
I stało się, ta wizyta całkowicie zmieniła moje przeznaczenie. Po kilku tygodniach ustąpił niepokój, który towarzyszył mi cale życie, zniknął lęk, poczucie niższości, wyraźnie poprawił się nastrój i aktywność. Mogę powiedzieć, że były okresy gdy byłem nawet za bardzo aktywny i kreatywny. Porzuciłem pracę na etacie, założyłem firmę, odniosłem duży sukces zawodowy i finansowy. Założyłem rodzinę.
Teraz gdy jestem już wyedukowanym pacjentem, wiem, że te okresy nadaktywności to były epizody hipomanii. Nie przyjmuję już leków przeciwdepresyjnych, biorę stabilizator nastroju. Mam rozpoznaną chorobę afektywną dwubiegunową, CHAD.
Jedyne czego żałuję to, że nie pomogliśmy ojcu, prawdopodobnie też chorował na CHAd, w przebiegu które próby suicydalne są bardzo często. Być może jemu też wizyta u psychiatry zmieniła by przeznaczenie.
Nie rozumiem dlaczego ludzie boją się psychiatry? Przecież to lekarz jak każdy inny. Sam nie korzystałem ale mieliśmy problem z siostrą. Od dziecka była lękliwa, miała przymus liczenia, problemy z korzystaniem z publicznych toalet. Zawsze kilkakrotnie sprawdzała zamykanie drzwi, robiła wiele rytuałów. Problem nasilił się gdy nagle nie mogła dotykać klamek. Rzuciła studia, prawie przestała wychodzić z domu. Wspólnie namówiliśmy ją na wizytę u lekarza psychiatry, którą zorganizowaliśmy prywatnie. Początkowo psychiatra kazał jej przyjmować leki. Rozpoznał „nerwicę natręctw”. Pamiętam, ze na poprawę czekaliśmy chyba ponad pół roku. Chyba już wszyscy zaczęli wątpić w to leczenie. Nagle lęk zaczął ustępować, poprawiała się funkcjonowanie siostry. Gdy już sama wychodziła z domu lekarz namówił ją na psychoterapię. Siostra wróciła na studia, które skończyła. Teraz ma męża dzieci, dobry zawód. Z tego co wiem nadal przyjmuje leki, przerwała tylko na ciąże. Jednoznaczny dowód jak psychiatra może nam pomóc, nie wstydźcie się do lekarza marsz.